Новый перевод с польского. Автор стихотворения - Чеслав Милош.
Бедный христианин смотрит на гетто
Пчёлы окружают красную печень,
Муравьи окружают чёрную кость.
Началось разрывание, втаптывание шёлка в грязь,
Разрушение стекла и дерева, меди и никеля, и серебра и гипса,
Плит, и струн, и труб, листов, шаров и кристаллов -
Пых! Фосфорное пламя от жёлтых стен
Пожирает мех животных и волосы человечьи.
Пчёлы окружают кусочки лёгких,
Муравьи окружают белую кость,
Разрываются бумага, резина, холсты, кожа, лён,
Жилы, ткань, целлюлоза, волосы, проволока, змеиная шкура,
Обрушиваются крыша и стены, огнём охвачен фундамент.
Осталась песчаная, вытоптанная, с деревом без листьев
Земля.
Медленно, сверля туннель, продвигается стражник-крот
С маленьким красным фонариком на голове.
Трогает тела погребённых, считает, движется дальше,
Отличает пепел людской по радужным испареньям,
Пепел каждого человека цветом своим истекает.
Пчёлы окружают красный след,
Муравьи окружают то место, где моё тело было.
Стражника-крота боюсь я, боюсь до дрожи.
Тяжелы его веки, будто у патриарха,
Кто долго-долго сидел при свечах
И читал Бытия великую книгу.
Что скажу ему я, новозаветный еврей,
Две тысячи лет ожидающий возвращения Иисуса?
Мое разбитое тело выдаст меня. Он взглянет
И сочтёт меня одним из помощников смерти:
Необрезанных.
Оригинал (автор - Чеслав Милош):
Biedny chrześcijanin patrzy na Getto
Pszczoły obudowują czerwoną wątrobę,
Mrówki obudowują czarną kość,
Rozpoczyna się rozdzieranie, deptanie jedwabi,
Rozpoczyna się tłuczenie szkła, drzewa, miedzi, niklu, srebra, pian
Gipsowych, blach, strun, trąbek, liści, kul, kryształów -
Pyk! Fosforyczny ogień z żółtych ścian
Pochłania ludzkie i zwierzęce włosie.
Pszczoły obudowują plaster płuc,
Mrówki obudowują białą kość,
Rozdzierany jest papier, kauczuk, płótno, skóra, len,
Włókna, materie, celuloza, włos, wężowa łuska, druty,
Wali się w ogniu dach, ściana i żar ogarnia fundament.
Jest już tylko piaszczysta, zdeptana, z jednym drzewem bez liści
Ziemia.
Powoli, drążąc tunel, posuwa się strażnik-kret
Z małą czerwoną latarką przypiętą na czole.
Dotyka ciał pogrzebanych, liczy, przedziera się dalej,
Rozróżnia ludzki popiół po tęczującym oparze,
Popiół każdego człowieka po innej barwie tęczy.
Pszczoły obudowują czerwony ślad,
Mrówki obudowują miejsce po moim ciele.
Boję się, tak się boję strażnika-kreta.
Jego powieka obrzmiała jak u patriarchy,
Który siadywał dużo w blasku świec
Czytając wielką księgę gatunku.
Cóż powiem mu, ja, Żyd Nowego Testamentu,
Czekający od dwóch tysięcy lat na powrót Jezusa?
Moje rozbite ciało wyda mnie jego spojrzeniu
I policzy mnie między pomocników śmierci:
Nieobrzezanych.